Kiedy zbliżają się Święta Bożego Narodzenia to jakby serce topniało. Na bok odkładamy kłótnie i spory, uśmiechamy się do siebie.
Uwielbiam ten czas, jest dla mnie magiczny.
Odkąd jest z nami Pysia Święta nabrały wyrazu. Bo przeżywam każdą chwilę od nowa, z Nią, powracam do dzieciństwa.
To nasz czwarty wspólny grudzień. W pierwszy wspólny grudniowy czas Patrycja była wielkości kropeczki i była najwspanialszym prezentem od Św. Mikołaja jaki dostałam w życiu.
Och jak ja na Nią czekałam.
Ten rok jest wyjątkowy, gdyż po raz pierwszy w pełni świadomie Maleńka uczestniczy w przygotowaniach do Świąt. Krzyczy głośno, że przyszła do nas choinka i błagalnym wzrokiem patrzy w górę i prosi o prezenty. A Święty Mikołaj te marzenia spełnił i od wczoraj w naszym pokoju jeździ pociąg.
Piekłyśmy również pierniczki i dekorowałyśmy wspólnie świąteczny stół.
Czuję się jak przewodniczka w tym dorosłym świecie. Dziecko obserwuje każdy nasz gest, by później przekazać to swoim dzieciom.
Ten grudzień jest wyjątkowy również z innego powodu. Mamy w końcu rodzinną sesję.
Taką świąteczną, z myszkami, reniferem i saniami. A zapach pieczonego piernika jakby unosił się w powietrzu.
I chcemy się z Wami podzielić kilkoma kadrami uchwyconymi przez Klaudię. Wracamy do Niej jak bumerang. I będziemy wracać. Bo kiedy wkładam przecudne rodzinne zdjęcie w ramkę to wiem, że warto.
Warto uchwycić każdy moment. Ta chwila już się nie powtórzy. I powinniśmy o tym pamiętać...