.

.

sobota, 1 listopada 2014

SĄ LUDZIE I CHWILE, KTÓRYCH SIĘ NIE ZAPOMINA...



         Jeszcze wczoraj myślałam, że dzisiejszego dnia nie pojawi się żaden post... Miał to być dzień ciszy i spokoju, mojego spokoju duchowego cokolwiek to znaczy.
Spoglądam przez okno...bo wiecie, ja za oknem, całkiem niedaleko widzę cmentarz...nie, nie boję się, wręcz przeciwnie - gdy jest mi źle uwielbiam przejść się po tych pięknych alejach, odzyskuję tam równowagę, wyrównuję oddech...słucham szumu starych drzew i wtedy jest dobrze...
Jak co roku 1 listopada pójdę na cmentarz, jak co roku zapalę masę zniczy na grobach bliskich mi osób, znajomych i tych całkiem mi nieznanych, gdzie nie pali się żadna lampka...Bo ja mam kogo tam odwiedzać...od lat dwudziestu.
        W mojej pamięci jak żywy jest mój tata. W tym roku minęło właśnie 20 lat...samotnych lat bez Niego........................................................................................
Dla mnie może minęło 5...nie więcej. I jak co roku poczuję Jego brak jeszcze mocniej tego dnia. Jedno się tylko w tym roku zmieni. To pierwszy rok kiedy pójdę tego dnia na cmentarz z wózkiem...z moją Maleńką...i w duszy mam co inni powiedzą, czy powinnam ciągnąć takie małe dziecko czy nie...Ja wiem że pójdziemy dzisiaj we dwie...i chociaż Patusia nie rozumie ( i pewnie jeszcze długo nie zrozumie) powagi tego dnia, będzie tam ze mną u swojego Dziadka, którego nie dane jej będzie poznać...I wiem, że czuwa nad nami, że będzie opiekował się Małą, bo po prostu w to wierzę. A ta wiara daje mi siłę.
        W naszych opowieściach i sercach żyją nasi bliscy...bo SĄ LUDZIE I CHWILE, KTÓRYCH SIĘ NIE ZAPOMINA...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz