.

.

poniedziałek, 28 września 2015

Kolorowy październik

Za chwilę październik...Kolorowe liście kołyszą się na wietrze. W trawie błyszczą pięknie kasztany. Często pada deszcz i zrobiło się chłodno. Korzystam z wolnego od pracy dnia upaprana zupką w kolorze pomarańczowym...I zastanawiam się jak mogłam żyć wczesniej... bez dziecka.
Jak mogłam bez Niej oddychać, planować przyszłość, tańczyć, bawić się do rana...

Wiem doskonale jak zmieniło się moje życie, tak jakoś o 180 stopni. Każda chwila jest inna, mieni się tysiącem barw. Nie zawsze jest różowo, z pewnością jednak nie jest szaro i nijako...
Tak, kocham Ją nad życie. Jest moim powietrzem, motorem, który napędza mnie do działania. To dla Niej wszystko zmieniam na lepsze. Rozwijam właśnie swoje skrzydła na każdej płaszczyźnie swojego życia. Nie boję się dalszych zmian, bo tych dużo przede mną.

Pytacie w mailach ( za wszystkie wiadomości bardzo bardzo dziękuję ) jak sobie radzimy po powrocie do pracy.
Otóż lekko nie jest, tęsknię okropnie w każdej sekundzie, jednak wiem, że Maleńka jest pod najlepszą opieką jaką mogłam Jej zapewnić. Zostaje z Babcią, a wiadomo od dawna, że babcia to wielki skarb.
Widzę jak się bawią, zaśmiewają się do łez, piszą po małych rączkach długopisem i jak urządzają bębenkowe granie z garnków w zmywarce ;) 

Tak szczerze mówiąc myślałam, że ten mój powrót przeżyję strasznie i będzie to ogromna trauma. Z drugiej strony krzyczała druga ja. Taka w dobrze skrojonej spódnicy z nienagannym makijażem, z ułożonymi włosami, kompetentna i lubiana przez klientów. Brakowało mi tej adrenaliny. I tego błysku w oku spełnionej zawodowo kobiety. Choć w tej materii nie powiedziałam jeszcze ostatniego słowa. 

Wracam z uśmiechem na twarzy pędząc moim autkiem do Szczęścia Ogromnego. Pati piszczy w niebogłosy, biegnie na tych swoich nóżkach prosto w moje ramiona. I wtedy znów jestem tylko mamą...aż Mamą!!!

Nie mogłam się powstrzymać i właśnie dałam Jej buziaka. Jak się zbudzi to znowu posta nie dokończę ;) Wiecie ile początków już napisałam? W skrócie - dużo. I przytupta zawsze do mnie córka moja i po ptakach, czyli po pisaniu.
Mam nadzieję, że będziecie nas czytać, ze swojej strony obiecuję częściej się odzywać, przede mną impreza roku, czyli integracja ( dostałam pozwolenie ), więc z pewnością coś wrzucę ;) 

Na dobranoc powiem Wam tylko, że jeśli się czegoś mocno pragnie, to spełni nam się wcześniej czy później, jesteśmy kowalami własnego losu, często jedna decyzja zmienia nasze życie.
Ja niczego nie żałuję. Może tylko tego, że Maleńka pojawiła się tak późno...a może właśnie dlatego tak to doceniam...