.

.

wtorek, 12 kwietnia 2016

Nie możesz decydować za kogoś...


Jeszcze wczoraj myślałam, że nie napiszę nic...w temacie aborcji. Nowa ustawa spędza sen z powiek większości kobiet w wieku tzw. produkcyjnym.
Na blogach wielkie poruszenie. Temat rzeka. A jednak ja też prowadzę bloga i jestem Wam Kochani winna przedstawić swoje zdanie. Zdążyłyśmy się już poznać z wieloma z Was. Panowie jak na razie się kamuflują.

Nie będę pisać haseł w stylu: "Precz od mojej macicy". Bo nigdy nie traktowałam Mojej Macicy jak inkubatora. Bardziej myślałam, że jest to ciepły dom dla mojej Kruszynki. Taki dom, który daje Jej bezpieczeństwo i spokój. Dom przejściowy. Na kilka miesięcy. Jak się okazało dla Patrycji na miesięcy osiem.
Uważam, że każdy ma prawo do życia i nie będę się kłócić, czy zarodek to już człowiek. 

Dla mnie osobiście człowiekiem była już ta mała Kropeczka, gdy tylko usłyszałam bicie malutkiego serca. Ciąża była zagrożona od samego początku ze względu na mój stan zdrowia. I wiedziałam, że będę walczyć o Maleństwo z całych sił. Byłam już po 30-tce a moje szanse na dziecko malały z roku na rok. Z miesiąca na miesiąc. Ryzykowałam swoim zdrowiem i życiem. Ryzykowałyśmy obie. 
Gdy usłyszałam po wielu tygodniach walki, że dziecko jest zdrowe płakałam jak bóbr. Lekarz widząc moje wzruszenie ścisnął mnie za rękę. Za drugą rękę trzymał mnie mocno Patusiowy Tata. Wzruszony tak samo jak ja. 

Jaką decyzję podjęłabym gdyby los nie był dla nas tak łaskawy. Gdyby dziecko było chore. Nie wiem. Mam nadzieję, że nigdy się nie dowiem. Na dzień dzisiejszy, patrząc z perspektywy na ten cud - moją ciążę, myślę że urodziłabym. Ale tak myślę teraz. 
Uważam, że NIKT nie ma prawa decydować za matkę. Mądrą matkę, która czeka na swoje dziecko. Jaki dramat przeżywa, podejmując najtrudniejszą decyzję w swoim życiu, wie tylko ta osoba, która to przeżyła. 

Nie ma lepszej opcji. Zarówno jedna jak i druga w tym wypadku będzie zawsze zła. 
Ból pewnie podobny...

Aborcji w Polsce wbrew pozorom i nagonkom medialnym nie ma zbyt wiele. Najczęściej dotyczy uszkodzonych płodów, dzieci, w taki sposób, który uniemożliwia im życie poza łonem matki. Często dzieci umierają własnie w tym bezpiecznym domu, jakim jest macica. Takie mamy rodzą swoje martwe dziecko. Wiedząc o tym. Jak mogłabym podjąć decyzję za kogoś skoro mnie to nie dotyczy. Skoro nie wiem co czuje przyszła mama w takim momencie. Jak drodzy politycy, drodzy księża możecie decydować za kogoś??? 

Jak wiecie kilka miesięcy temu byłam w szpitalu. I widziałam dramat kobiet, które przychodziły na oczyszczanie macicy. Każda przeżywała śmierć swojego dziecka. Chociaż lekarze tłumaczyli, że pęcherzyk jest pusty. Że nie ma w nim życia. Każda oddałaby wszystko, aby ta chwila nigdy nie miała miejsca. 

Czytam i nadziwić się nie mogę. Lekarz namawia swoją pacjentkę w ciąży pozamacicznej na wyjście ze szpitala. Bo może dojdzie do samoistnego poronienia. Tylko pytam się po co. Żeby umarła w domu??? Dochodzi do kuriozum. Jeśli ciąża zagraża życiu matki, to nie przeżyją oboje. 
A dzieci czekające w domu????? Mąż??? 

Wszystko to w obronie życia. 
W obronie życia dziecka...