.

.

środa, 2 grudnia 2015

I nastał grudzień


I nastał grudzień. Kolejny grudzień w moim życiu. Białe płatki śniegu spadają na parapet. Czekam na śnieg. Dużo śniegu. Nie mogę się doczekać reakcji mojego dziecka na ten biały puch. Poprzednia zima minęła pod znakiem gondoli. Patrycja była maleńka. Z pewnością nic nie pamięta
W tym roku chcę zabrać Ją na sanki. Bo wiecie. Jeśli w Polsce będzie prawdziwa zima, to na Roztoczu będzie podwójna. Zawsze tak jest. Dlatego kocham to moje miejsce na ziemi.

Listopad dał mi się ostro we znaki. 
Ciągłe wizyty u lekarza czy raczej lekarzy. Nieoczekiwany pobyt w szpitalu. Długa rekonwalescencja. W tym wszystkim moja Kruszynka została bez mamy z dnia na dzień. Wiedziałam, że to się na Niej odbije. Nie sądziłam jednak, że tak bardzo. Po prostu nie śpimy. Ja przytulam,opowiadam bajki. Patrycja płacze. A raczej piszczy. Nie chcę wiedzieć co myślą sąsiedzi. Jak stanie w drzwiach opieka to pewnie się dowiem.

Aktualny ciężar dla mnie to szklanka wody, co za tym idzie nie mogę wziąć na ręce mojego szczęścia. Serce mi pęka jak biegnie za mną i wtula się w moje nogi wyciągając rączki. Na razie trenujemy wciąganie na kolana. Babcia z Tatą biorą na przemian urlop by z nami być. Czuję się taka nieporadna. Chcę zająć się własnym dzieckiem, czekałam na Nią całe życie.

Ostatnio przeczytałam pewne zdanie, żeby nic nie planować, bo życie i tak nas zaskoczy czy tego chcemy czy nie. To ja już nic nie planuję. Od zawsze moje plany biorą w łeb. Od najmniejszych rzeczy po te największe. Od zawsze chciałam wziąć ślub kościelny, jeden jedyny raz na wieki. Mieć gromadkę dzieci. No może przesadziłam z tą gromadką, powiedzmy dwoje. Dom, w którym ciepło będzie się czuło od pierwszego kroku.

No i zaplanowałam. Rozwód mam już za sobą. Nieplanowany. Zaczynam budować swoje życie od nowa. Ale już nie wbijam się w ramy. Chcę być przede wszystkim zdrowa, choć trochę szczęśliwa. I zapewnić Patrycji ciepły szczęśliwy dom. Tak po prostu. Niby tak niewiele a tak dużo. Dla mnie dużo...

Życie pisze nam różne scenariusze jednak czasem potrzeba konkretnych decyzji. Zmieniamy się. Zmienia nas otoczenie, praca, problemy, stres. Nie ma możliwości, żebyśmy zostali tymi samymi ludźmi co lata temu. Świat podlega ewolucji. My też. Każdego dnia. 

Ale wiecie co? Trzymam kciuki. Za siebie trzymam. Taka ze mnie egoistka. A jutro chcę obudzić się zdrowa i na kolejnej wizycie u profesora usłyszeć, że mogę wracać do pracy. Bo jak się tak leży to boli dużo więcej. Słowo.

To ja już chcę przytulić moje biurko i pić czystek. Bo w domu się jakoś nie składa. Aha. I pokrzywę.
No i fajnie Święta bym chciała spędzić. Bez większych planów, obowiązków. Tak po prostu, wśród bliskich mi osób. Czego i Wam wszystkim życzę...

2 komentarze:

  1. Wszystko się ułoży tylko trzeba czasu. Człowiek to taka maszyna co będzie szła i pod wiatr i pod górkę. A my kobiety zniesiemy baaardzo dużo nawet sobie nie wyobrażamy ile.. zdrówka no i szybkiego powrotu na Roztocze....trzymamy kciuki... ���� dla Was zwłaszcza dla Królowej..��

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo bardzo dziękuję. Wiem, że to tylko kwestia czasu i będzie dobrze. Musi być 💖 Królowa pozdrawia 😉

      Usuń