.

.

niedziela, 19 lipca 2015

Za zakrętem...


Prowadziłam właśnie auto, gdy usłyszałam o wypadku. Droga zamknięta, samochód stanął w płomieniach...
W tym ułamku sekundy bezwiednie modliłam się oby nie był to nikt bliski. A powinnam była się modlić, żeby nikt....

Nie cierpię takich wiadomości. Kilka lat temu zginął mój bratanek - nie miał szans, gdy wyjeżdżające zza zakrętu auto znalazło się na Jego pasie. Przeżyłam to strasznie. Bardzo długo miałam potworny lęk przed jazdą samochodem. Nieważne kto prowadził. Bałam się i już.
Powoli, powoli ten strach mija i kolejny raz gdzieś tam na drodze przyśpieszam, żeby się nie spóźnić. A obiecywałam sobie, że już tego nie zrobię. Noga z gazu i powoli... 
Przecież mam dla kogo żyć. 

Odkąd urodziłam dziecko moje szaleństwo drogowe zmalało bardzo. Gdzieś tam z tyłu głowy ktoś mi szepcze do ucha, Uważaj...Zwolnij...

Tylko ja nie siebie się boję, a kogoś kto spotka się ze mną przecinając mi drogę, bo za szybko, bo nieostrożnie, bo gapa, bo pijany...

I cholera wiem, że nic na to nie mogę poradzić, kompletnie nic. Mogę tylko pilnować siebie. 
Bo gdyby każdy z nas się pilnował byłoby o niebo bezpieczniej. 

Teraz z tyłu mam najważniejszego pasażera. Moją córkę. I zrobię wszystko, żeby Ją ochronić, może własnie przed Tobą. Nie pędź więc, ciesz się życiem, daj żyć innym. Daj żyć mnie i mojemu dziecku. Jeden kieliszek Cię nie zbawi, odpłyniesz jutro, pojutrze. Już bez kluczyków w dłoni. Śpieszysz się, ochłoń, zwolnij. Pięć minut każdy poczeka, więcej nie nadrobisz.

Bo życie mamy jedno - i Ty i Ja. 
I wiesz, po wielu latach zostałam Mamą...nie odbieraj mi tego szczęścia.

Wypadek, o którym słyszałam w radio miał okropny finał, czołowe zderzenie, dwóch młodych ludzi nie żyje. Chłopak z mojej miejscowości...Słysząc sygnał wozów strażackich, który niósł się przy pożegnaniu na pogrzebie myślałam, że serce mi pęknie. 
Kolejna bezsensowna śmierć. Kolejny młody człowiek, który miał przed sobą całe życie. Kolejni pogrążeni w rozdzierającej serce rozpaczy rodzice. Ta rana nigdy się nie zabliźni, nigdy nie przestanie boleć. 

Jak mam ochronić swoje dziecko przed Tobą??? Z pewnością w przyszłości będzie kierowcą, myślę, że dobrym. Dostała trochę w genach ;) Przecież nie zabronię Jej prowadzić auta. Nic to nie da. 
Często słyszę, że co ma być to będzie. Ja wyznaję zasadę, że będzie tak, jak ja chcę, żeby było. Bo jesteśmy kowalami swojego losu. Może nie w stu procentach niestety, ale w większości. 
Ja za każdym razem pomyślę o dziecku i rodzinie wsiadając do samochodu. 
I Ciebie również o to proszę...

Cieszmy się życiem, bo jest zawsze za krótkie i nieprzewidywalne. Ale jak bardzo cenne... Bezcenne!!!
Bo tak już jest, że gdy stajesz się rodzicem Twoje serce bije dla dziecka. Chcę być dla Niej i Nią cieszyć się jak najdłużej. 
A zamknąć oczy chcę w bujanym fotelu, przy ulubionym serialu, najlepiej z mruczącym kotem na kolanach, mając z osiemdziesiąt lat. Czego również i Tobie życzę.

Wypadkom mówię DOŚĆ!!!

przeczytaj # przemyśl # udostępnij

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz