.

.

środa, 31 grudnia 2014

Ostatni dzień w roku








Rok 2014 przyniósł mi dużo. Bardzo dużo. Przede wszystkim przyniósł mi Córkę, o której nie śmiałam nawet marzyć.
Gdy usłyszałam, że jestem w ciąży radość mieszała się ze strachem. Wiedziałam, że będzie trudno, dla nas obu.
Wiedziałam też, że będę walczyć, o każdy dzień, o każdy miesiąc. Nie posądzałam sama siebie o taką siłę, teraz wiem, że mogę góry przenosić :) Rok 2014 przywitałam w łóżku, leżąc z nadzieją, że nam się uda. Kolejna wizyta, kolejne badanie, kolejny atak mojego serduszka...Po każdym modliłam się, żeby jak najszybciej poczuć ruch dziecka, groziło jej niedotlenienie. 
Każdy kolejny tydzień był dla nas Świętem :) W telewizji jak na złość same reportaże o wcześniakach - jedne z dobrym zakończeniem, inne już nie...
Do tego wszystkiego zawirowania w życiu osobistym, przeprowadzka, ciągłe pytanie - co dalej...? Po 28 tygodniu odetchnęłam delikatnie, nawet jeśli trzeba by było urodzić Maleńką miała już szansę.
Zmiana lekarza i szpitala na trzy tygodnie przed rozwiązaniem, nerwy, płacz, bo przecież inaczej to wszystko sobie zaplanowałam.
A kiedy wydawało się, że dam radę jeszcze trochę poleżeć to zbuntowała się Patusia, decyzja o cesarce w mgnieniu oka, prawie z ręcznikiem na głowie ( bo właśnie włosy w szpitalu umyłam co by ładną być ). 
To bardzo osobisty post, ale chcę byście poznali mój ROK. 
Z perspektywy czasu wiem, że wszystkie te zdarzenia były po coś. Zmieniły mnie całkowicie, czuję się silną kobietą, nabrałam do wszystkiego dystansu, już wiem, co jest dla mnie najważniejsze a co mało ważne.
W Święta Bożego Narodzenia Patusia skończyła pół roku. I tak jak odliczałam każdy miesiąc ciąży, tak teraz odliczam jej miesiące, jestem taka dumna, mam zdrową piękną córę, która krzyczy właśnie wniebogłosy ;) wiem też, że nie ma rzeczy niemożliwych, Maleńka zawsze będzie dla mnie po prostu cudem. 
Nowy Rok 2015 przywitam z moim cudem na rękach, pójdziemy na spacer, pobawimy się z kotem. Tylko jak nikt nie będzie patrzył uronię łezkę ze szczęścia, że Patusia po prostu jest...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz