.

.

poniedziałek, 8 grudnia 2014

Będziesz karmić piersią...i już!!!


Miałam duże wątpliwości czy poruszać ten temat, dużo tego na blogach się przewija, ale ja może ugryzę temat z innej, równie ważnej strony.
Oglądałam ostatnio jakiś program w telewizji, a tam znana pani położna przekonywała wszystkich, że nie ma terroru co do karmienia piersią po urodzeniu dziecka...
Pewnie bym tej pięknej pani uwierzyła, gdybym niedawno sama nie rodziła.



Ale od początku...Jak wiecie urodziłam wcześniaka, piękną dziewczynkę, która skradła moje serce...
Cesarskie cięcie, dużo wcześniej niż trzeba, w ogromnym stresie, gdyż chodziło o życie Maleńkiej - wiadomo, mleka brak. Ja ledwo żywa, Maleńka cały czas przy mnie, w pierwszej dobie chyba jeszcze nie była głodna. Druga doba - brak mleka, dziecko głodne...pani położna zlitowała się nad nami o godz. 4:00 rano - dostałyśmy mleko, Patusia postawiła na nogi cały oddział ;) podobno wszyscy pytali rano o dziecko, które miało bardzo dźwięczny donośny głos (po mamusi ;)) na wizycie mama Kasia ledwo żywa, bo przecież całą noc tańczyła z Maleńką, żeby tylko przestała płakać...rano myślałam, że brzuch mi się rozpadnie ;) oj bolało. Pan doktor się zlitował, dostałam dawkę leków przeciwbólowych gratis, a przy okazji pogroził palcem i kazał jednak trochę leżeć.
W dzień Maleńka dawała radę, jakieś mleko się pojawiło, odruch ssania miała rewelacyjny, dodatkowo ciągle jakieś badania, nastał wieczór...kolejny głodny wieczór. Poprosiłam o butelkę, widziałam, że jest bardzo głodna, no i nie ukrywam, byłam przerażona kolejną bezsenną nocą. Mleka nie dostałam, bo nie było w zleceniu...taka malutka kartka papieru decydowała o pełnym żołądku mojego dziecka!
Patusia jednak zasnęła tej nocy - zdradzić Wam sekret skąd dostałam mleko? ;) Koleżanka z sali, która przydział szczęśliwie dostała po prostu się z nami podzieliła :) Mała Kornelka zjadła mniej, by moja Maleńka mogła spokojnie zasnąć...
Sylwia i Andrzej - rodzice Kornelki - Kochani jeszcze raz bardzo bardzo dziękujemy!!!!!! Gdyby nie Wy...Jakbyście widzieli jak Andrzej prawie pod kołdrą przelewa mleko do naszej butelki, pełna konspiracja, ja pod drzwiami ;) paranoja normalnie. Dziewczynki to takie szpitalne siostry, bardzo się wszyscy zżyliśmy, dużo łatwiej było nam przetrwać w szpitalu.
Nie byłam jedyna - każda z nas przeżyła swoje. Sylwia codziennie musiała udowadniać, że jednak karmi też piersią, chociaż jej dieta cukrzycowa nie sprzyjała Kornelce. Rozmawiałam z dziewczynami, które rodziły w innych szpitalach - NIE MA WYBORU - KARMISZ PIERSIĄ I JUŻ!
Szczęśliwie dla nas czwartego dnia rozpoczął się nawał mleczny i Patusia jadła tylko moje mleko. Odetchnęłam z ulgą, nie musiałam już patrzeć na głodne dziecko, wcześniaka ze spadającą na łeb na szyję wagą...
Żeby nie było - jestem jak najbardziej za karmieniem piersią, ale są różne sytuacje, my - matki, musimy mieć wybór. Jeśli matka nie chce karmić sama, to nie oszukujmy się, po powrocie do domu karmić nie będzie, i nie zmieni tego szpitalny terror.


8 komentarzy:

  1. Wybór jest tylko wtedy, gdy ma się pełną wiedzę o alternatywach. Natomiast mało kto, rzeczywiście wie z czym podanie mm się wiąże i zna fizjologię laktacji. Nie podanie mm Twojemu dziecku przez położne nie było błędem, błędem było nieudzielenie Ci wystarczających informacji. Jakoś tak mam sporą pewność, że spadek wagi u Twojej córki mieścił się w normie fizjologicznej. Gdyby się nie mieścił butelka na pewno by się znalazła, szpitalom mm się opłaca finansowo. Ale czy ktoś Ci powiedział o tym, że spadek wagi u noworodków jest normą, że po podaniu mm jelita potrzebują 2! tygodni wyłącznego karmienia piersią, by się zregenerować, że dla wcześniaków mleko matki to nie tylko pożywienie, ale przede wszystkim LEK, że żołądek urodzonego o czasie noworodka ma 5 ml, wcześniaka jeszcze mniej i te kilka kropli siary, która wytwarza mama PODCZAS ssania (nie muszą wypływać z piersi po jej uciśnięciu!) są całkowicie wystarczające, że mleko matki jest lekkostrawne, wiec noworodek może (a właściwie powinien! ) "wisieć" na piersi 24 godz/dobę i jest to całkowicie normalne i prawidłowe i wreszcie, że noworodki niestety płaczą nie tylko dlatego, że są godne, ale dlatego, że znalazły się w całkiem nowym świecie i niekoniecznie jest im tu dobrze (zimno, jasno, głośno i za dużo przestrzeni)?
    Problemem w naszych szpitalach nie jest terror laktacyjny, wierz mi. Niestety problem jest całkiem inny - brak wiedzy wśród personelu medycznego. Mm jest dostać łatwo (nawet jeśli Ty miałaś inne doświadczenia), natomiast bardzo trudno o fachową poradę i wsparcie kp. Łatwo powiedzieć "trzeba karmic piersią" trudniej DLACZEGO i JAK.
    być może gdybyś trafiła na personel, który potrafiłby Ci to wszystko przekazać nie obciążałabyś niedojrzałego układu pokarmowego małej niepotrzebną chemią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Malvinka, dziękuję za odzew. Masz rację, brak informacji jest najgorszy. Przede wszystkim przy pierwszym dziecku, musimy w większości dochodzić do ważnych rzeczy same. Ten post jednak nie miał na celu zachwalać mm, bo marzyłam o karmieniu piersią. Waga Pati spadła znacznie i groziła jej kroplówka, niestety wcale nie przybierała, przez co byłyśmy dłużej w szpitalu. Karmiłam Małą piersią cały czas, jednak te dwie noce były dla niej straszne. Chciałam podzielić się tylko swoimi odczuciami. Niestety znam przypadki, że matkom nie dane było karmić piersią. Strach, narastająca frustracja. Chodziło mi o zwrócenie uwagi na podejście personelu. Nikt nie potrafił mi pomóc, wręcz pretensja w głosie dlaczego dziecko tak płacze, że cały oddział spać nie może...Pozdrawiam. Kasia

      Usuń
  2. Witam, a u nas było zupełnie inaczej. Synek donoszony, poród wywołany, dziecko bardzo duże (4430). Sam poród błyskawiczny wiec nie było problemu z brakiem sił i chęci po nim :) Pierwsze dziecko to raczej brak doświadczenia i pewna doza obawy, że może jednak nie podołam... Zaraz po porodzie przyszła "pani od laktacji" i tu moje niewątpliwe szczęście bo inne dziewczyny nie doczekały się jej odwiedzin (mimo wielu przypomnień) podczas pobytu w szpitalu. Pokazała co i jak :) Ale już po pierwszym obchodzie pediatry ku mojemu wielkiemu zdziwieniu zalecenie: dokarmianie sztucznym mlekiem. Zaznaczę, że syn wcale dużo nie zjechał z wagi! Z dostępem do mleka, też nie było żadnego problemu (co 4h można było iść po butelkę) i dawali każdemu. Ja co prawda twardo mimo wielkich bóli i problemów z biustem :( nie korzystałam z tego mleka. Dopiero jak syn miał 1m-c to dostał sztuczne i to bardziej dla mojego komfortu (nie wszędzie jest miło karmić piersią) niż z potrzeby żywieniowej! W szpitalach mają za mało personelu i chyba dlatego kobiety po porodzie są zostawione same sobie. Pielęgniarki na oddziale powinny być przeszkolone z tego jak dostawiać dziecko do piersi a nie, że one nie są od tego i wolą dać sztuczne mleko i sobie idą. Dzięki bogu u nas nie było problemów...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super że miałaś pomoc :) Patusia zjadła kilka łyków mm dnia drugiego i kilka łyczków dnia trzeciego (tylko w nocy). Poza tym cały czas pierś :) mam nadzieję, że jej nie zaszkodziłam...

      Usuń
  3. Mleko w szpitalach jest dostosowane do dzieci od pierwszych dni. Są różne sytuacje losowe kiedy matka nie może/chce karmić i wtedy muszą podać dziecku sztuczne. Raczej nie dawali by żadnemu maluszkowi mleka, które mogło by mu zaszkodzić. Prawda też jest taka, że chemia i szkodliwe czynniki są teraz wszechobecne (niestety). Położne środowiskowe też raczej nie są pomocne... Nasza nawet o witaminach nam nie powiedziała! Dopiero jak gdzieś sama wyczytałam to pediatra mi potwierdził, że dawać! Wracając do tematu mój synek ma już 1,5 roku i mimo późniejszego karmienia mieszanego nie było nigdy żadnych problemów zdrowotnych. Więc raczej nie sądzę żebyś twojej żabce zaszkodziła mlekiem. Pozdrawiamy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chodziło mi właśnie o takie sytuacje. Różnie w życiu bywa. Patusia rośnie jak na drożdżach więc chyba nie zaszkodziłam ;) Pozdrawiam cieplutko. Kasia

      Usuń
  4. Witam Panie, ja miałam podobne przejścia przy drugim dziecku. Był nakaz karmienia piersią i kropka! Mały spadł tak bardzo z wagi że neonatolog był przerazoprzerażony jego stanem. Zgłaszam iż po każdym odstawieniu do piersi dziecko ma biegunkę,w odpowiedzi usłyszałam, że to normalne i nie jest to biegunka :/ w końcu po 3 dniach "dostała" mi się normalna położna mogłam podać małemu MM i jakoś udało nam się szczęśliwie wyjść do domku. Koniec końców moim zdaniem mleko matki nie zawsze jest dobre dla maleństwa ( zanieczyszczone środowisko, w którym obecnie żyjemy, choroby przewlekłe i wiążące się z nimi leki ) długo by tu rozmawiać na ten temat. Wystarczy odrobina zrozumienia i empatii . Pozdrawiam :) Anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, odrobina zrozumienia i empatii...Pozdrawiam gorąco. Kasia

      Usuń