.

.

piątek, 30 stycznia 2015

W co się bawić...


Pamiętacie grę w klasy albo w gumę? Ja pamiętam. I jeszcze podchody, dwa ognie, czarna pani patrzy. Grałam w "palanta", w piłkę nożną też próbowałam, nawet dobra byłam :) to dzięki mojemu ciotecznemu bratu, który zabraniał chłopakom mnie kopnąć, nawet przez przypadek. Skutkowało to tym, że bali się odebrać mi piłkę a ja biegłam jak burza kopiąc po kostkach...no przecież ja mogłam. I jeszcze na rowerze nauczył mnie jeździć prostym sposobem, puszczając mnie w pokrzywy. Nagrywaliśmy na kasetach piosenki i audycje radiowe naszej produkcji. Słuchaliśmy płyty godzinami, jak tych dwóch ukradło księżyc. Znaliśmy tekst na pamięć ale nam się nie nudziło.

Na imprezie rodzinnej ten brat właśnie odkurzył stare kasety video i co zobaczyłam - dziewczynkę w ślicznej sukience, z kokardami na warkoczach biegnącą z karabinem. Ale był ubaw.
Albo zabawa w chowanego. Niezapomniane chwile. Raz nawet za bardzo. Miałam kilka lat, zostałam u mojej cioci, rodzice pojechali na pogrzeb. Bawiłam się grzecznie, bo ja ogólnie grzeczna byłam ;)
Do momentu jak wyszłam na ciociny ogród i zobaczyłam las rosnącej reczki.
Do dziś pamiętam wołanie cioci i siostry, gdy ja spokojnie siedziałam sobie w tej reczce uśmiechając się słodko. Po prostu wpadłam na pomysł zabawy w chowanego.
Gdy po godzinie szukania dziewczyny prawie rwały sobie włosy z głowy, że utopiłam się w pobliskiej rzece, ja wyłoniłam się z zieleni krzycząc TU JESTEM ! 
Oj oberwało mi się wtedy, nie powiem. 

Wspominając te chwile uśmiecham się pod nosem. I wiem, że nikomu nie było do śmiechu, gdy po prostu zniknęłam.

Zabawy dzieciństwa. Z utęsknieniem czekam, aż Maleńka będzie na tyle duża, żeby się tak bawić. 
Tylko czy zechce... Teraz dzieciństwo coraz częściej spędza się z tabletem w ręku. Wirtualni przyjaciele są the best. Ale ja innego dzieciństwa pragnę dla mojego dziecka. Beztroskiego, z prawdziwymi przyjaciółmi, z chodzeniem po drzewach, bujaniem się w hamaku. Nawet nie będę zła, jak wszystkie jajka z domu wyniesie do piaskownicy. Niech będzie, że po mamusi. No bo jak upiec babki piaskowe bez jajek? ;)

Dużo mówi się o edukacji, mądrych aplikacjach dla dzieci. A ja bym chciała to wypośrodkować. I jednak z uporem maniaka kompletuję Anię z Zielonego Wzgórza, wierząc, że Patrycja przeniesie się w tamten książkowy świat tak jak kiedyś ja. W natłoku nowości, dodatkowych zajęć, zapominamy, że dzieciństwo to fundament dorosłego życia. Czy nasze dzieci będą miały co wspominać za x lat? 
Szkoła od 6 roku życia. Plecak uginający się od podręczników. Angielski, niemiecki, balet. Dużo tego. 
I kiedy przyjdzie mi ochota zapisać Małą na kolejne, zapełniające po brzegi dzień zajęcia, to zatrzymam się, przeczytam jeszcze raz ten post i pozwolę Jej być dzieckiem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz